Błędy inwestowania w kryptowaluty
– jak ich uniknąć?
UWAGA: Poniższy artykuł ma charakter wyłącznie przeglądowy i edukacyjny. W żadnym wypadku nie należy go traktować jako porady inwestycyjnej sugerującej podjęcie konkretnych działań na rynku kryptowalut lub innych aktywów.
W ciągu ostatniej dekady rynek kryptowalut odnotował dynamiczny wzrost i wzbudził ogromne zainteresowanie. Magia Bitcoina i spółki przyciągnęła zarówno doświadczonych, jak i początkujących inwestorów. Rynek krypto za sprawą innowacyjności stanowi kuszącą okazję dla osób chcących lokować kapitał w aktywa będące alternatywą dla świata tradycyjnych finansów, czyli „hazardu” papierów wartościowych i „nudy” bankowych lokat. Jednakże uniwersum kryptowalut – podobnie jak rynek akcji, obligacji czy surowców – rządzi się specyficznymi prawami, bez których zrozumienia raczej możemy zapomnieć o sukcesie. „Tanio kupię, poczekam aż Bitcoin urośnie do 500 tysięcy, jednego miliona albo i dwóch, w końcu drogo sprzedam i zostanę bogaczem” – niestety to nie takie proste, jak by się mogło wydawać.
Dla początkujących inwestorów absolutnie kluczowe znaczenie ma świadomość błędów, które można popełnić inwestując w kryptowaluty. Ich paleta okazuje się naprawdę szeroka; potencjalne potknięcia czyhają na nas praktycznie na każdym etapie inwestowania. Przykładowo, działając na fali medialnej euforii możemy zdecydować się na pierwszy zakup Bitcoina w skrajnie niekorzystnym momencie, następnie w okresie przechowywania i zarządzania wirtualnymi aktywami nie zadbać należycie o ich bezpieczeństwo, a na domiar złego przedwcześnie lub zbyt późno ewakuować się z rynku pod wpływem silnych emocji. W dzisiejszym artykule skupimy się na najniebezpieczniejszych, a zarazem najczęściej popełnianych błędach, typowych dla osób rozpoczynających przygodę z Bitcoinem i altcoinami. Opiszemy także pokrótce, jak owych pomyłek uniknąć. Przejdźmy do konkretów – zapraszamy do lektury!
Błąd 1 – Brak edukacji
Jednym z najpowszechniejszych błędów świeżo upieczonych krypto-entuzjastów jest ignorowanie etapu edukacji i analiz przed rozpoczęciem inwestycji. Arena krypto jest ogromna, w jej obrębie o uwagę inwestorów rywalizują tysiące różnorodnych tokenów i stojących za nimi projektów. Lokowanie oszczędności w wirtualne aktywa umotywowane pozytywnymi sygnałami płynącymi z Internetu i telewizji lub w wyniku sugestii ze strony znajomych wydaje się czymś naturalnym. Jednakże w rzeczywistości podejmowanie poważnych decyzji finansowych bez uprzedniej próby zrozumienia mechanizmów działania rynku oraz wnikliwego przyjrzenia się podmiotom, które na nim działają, prowadzi najczęściej do częściowej lub całkowitej utraty kapitału.
Błąd dużego kalibru można popełnić już na samym starcie inwestowania w kryptowaluty. Kiedy najlepiej kupić Bitcoina? – gdy jego cena szybuje jak szalona ku szczytom wykresów, czy raczej poczekać, aż zacznie osuwać się ku nizinom? Zdecydowana większość krypto-nowicjuszy skłoni się ku pierwszej opcji w obawie przed straceniem „okazji życia”. „Jeśli natychmiast nie włączę się do gry, ominie mnie wielka kasa, bo przecież nic nie wskazuje na to, żeby wartość Bitcoina miała spaść – wszyscy kupują, więc kupię i ja, natychmiast, bo będzie już tylko drożej” – ten jakże powszechny schemat myślenia stanowi gwarancję rychłego rozczarowania. Dlaczego? Ponieważ kurs kryptowalut, tak jak innych aktywów, kształtuje się w oparciu o cykle naprzemiennych wzrostów i spadków. Okres skrajnego optymizmu, w którym ludzie masowo kupują Bitcoina w nadziei na łatwy i pokaźny zysk to zarazem czas, w którym cena Bitcoina staje się coraz bardziej wygórowana. Powodem przeszacowania jest nienaturalnie rozpędzony popyt, tymczasem prawa ekonomii są nieubłagane: w takiej sytuacji (raczej prędzej, niż później) musi dojść do korekty kursu. A to oznacza spadki. Kiedy media popadają w hurraoptymizm, a Bitcoina kupują dosłownie wszyscy na lewo i prawo, oznacza to, że już spóźniliśmy się z wejściem na rynek. O wiele korzystniej będzie uzbroić się w cierpliwość i dokonać zakupu kiedy kurs zacznie wykazywać tendencję spadkową i nieco się ustabilizuje. O dynamice notowań Bitcoina, na którą znaczny wpływ wywiera mechanizm halvingu, pisaliśmy we wcześniejszym artykule blogowym; pogłębioną analizę zagadnienia prezentuje na kanale YouTube Phil Konieczny.
Za nieznajomość podstawowych praw ekonomii wielu krypto-nowicjuszom przychodzi słono zapłacić. Niektóre osoby zdruzgotane raptownym spadkiem kursu po dokonaniu drogiego zakupu wywieszają białą flagę i w popłochu wycofują się z przestrzeni walut wirtualnych. Nieprzypadkowo popularny slogan społeczności kryptowalutowych głosi: Do Your Own Research, czyli zbadaj temat, zanim podejmiesz działanie. W przypadku gigantów o tak ugruntowanej pozycji jak Bitcoin czy Ethereum research jest względnie prosty – w opcji minimum wystarczy obserwować giełdowe notowania np. na stronie Coin Gecko, a także od czasu do czasu śledzić newsy ze świata finansów, aby orientować się, w którym momencie cyklu koniunkturalnego obecnie znajduje się interesujący nas token.
Research pozwalający na optymalizację ruchów na rynku kryptowalut okazuje się bardziej skomplikowany kiedy mowa o altcoinach. W ich przypadku niezbędne będzie kompleksowe przyjrzenie się projektowi emitującemu dany token. Analiza powinna objąć zbadanie technologii leżącej u podstaw kryptowaluty, kwalifikacji i osiągnięć zespołu kierującego jej rozwojem, praktycznych zastosowań tokenu oraz jego potencjału wzrostu. Historia dobitnie pokazała, jak przeoczenie tego ważnego kroku przekłada się na utratę kapitału lokowanego w kryptowaluty, które nie mają żadnej realnej wartości bądź w najgorszym scenariuszu okazują się zwykłymi oszustwami. Właśnie do takiej sytuacji doszło w latach 2017/2018 podczas istnego szaleństwa ICO (Initial Coin Offer). W obliczu plagi urodzaju powstających jak grzyby po deszczu tokenów ogromna ilość inwestorów poniosła dotkliwe straty, stawiając na projekty o słabych podstawach lub pomysły, które ostatecznie nigdy nie doszły do skutku.
Potencjalna stopa zwrotu z inwestycji w altcoiny jest znacznie bardziej imponująca, niż w przypadku Bitcoina, ale jednocześnie ciąży nad nią nieporównanie większe ryzyko. Aby uniknąć katastrofy, początkujący inwestor powinien poświęcić sporo czasu i wysiłku na szczegółową analizę danej kryptowaluty przed jej zakupem. Przyjrzenie się mocnym i słabym stronom interesującego nas projektu, jego pozycji rynkowej oraz perspektywom rozwoju znacznie zwiększa szanse na wybór wartościowej kryptowaluty z solidnymi rokowaniami na przyszłość.
Błąd 2 – Przeinwestowanie
Nader często spotykany błąd popełniany przez początkujących krypto-inwestorów polega na przeszacowaniu posiadanych możliwości finansowych. Innymi słowy chodzi o sytuację, w której przeznaczamy na zakup krypto nieproporcjonalnie dużą część naszego budżetu. W skrajnych przypadkach kapitał inwestycyjny przekracza limit posiadanych funduszy – praktyka kupowania Bitcoina za pieniądze pozyskane z bankowego kredytu lub pożyczki od znajomych nie należy niestety do rzadkości. Działający pochopnie nowicjusze zwyczajnie ignorują fakt, że notowania kryptowalut charakteryzują się ekstremalnymi wahaniami. Spadki i wzrosty wartości nawet o 80% nie są niczym wyjątkowym i równie dobrze mogą przełożyć się na ogromne zyski, co doprowadzić do totalnego bankructwa.
Ulokowanie przesadnie dużej kwoty na nieprzewidywalnym rynku może skutkować nie tylko finansową klęską – poważne załamanie psychiczne, które zazwyczaj jej towarzyszy, bywa znacznie dotkliwszą reperkusją. Emocjonalny kryzys wywołany utratą dużych pieniędzy niekiedy zamiast zrażać do dalszego inwestowania inicjuje istną spiralę samozagłady, w której inwestor podejmuje impulsywne decyzje, w akcie desperacji próbując odzyskać stracone środki. W świecie finansów działanie pod wpływem silnych emocji niemal zawsze pogarsza sytuację, toteż każdy krypto-entuzjasta powinien racjonalnie i dokładnie ocenić swoją indywidualną sytuację majątkową, uwzględniając dochody, wydatki, poziom zadłużenia oraz oszczędności, zanim ostatecznie określi kwotę inwestycji w kryptowaluty.
Optymalnym rozwiązaniem pozwalającym na uniknięcie pułapki przeinwestowania jest przeznaczenie na zakup krypto tylko takiej części naszego budżetu, na której utratę możemy sobie pozwolić bez obawy o wpadnięcie w finansowe i emocjonalne tarapaty. Mówiąc kolokwialnie, nieco zachowawcze podejście da nam „więcej luzu”, który z pewnością zmniejszy gorycz w obliczu potencjalnych strat, a także przełoży się na podejmowanie bardziej trzeźwych decyzji w odpowiedzi na wahania kursów.
Błąd 3 – Brak dywersyfikacji
Kolejną pomyłką na ścieżce inwestowania w krypto jest brak dywersyfikacji portfela. Koncentracja posiadanych środków w obrębie pojedynczej kryptowaluty (np. Bitcoina) lub w wąskiej grupie ściśle powiązanych ze sobą tokenów (np. projektów opartych na blockchainie Ethereum) naraża inwestora na zwiększone ryzyko, ponieważ wyniki jego portfela będą całkowicie uzależnione od powodzenia względnie ograniczonej liczby aktywów. W przypadku, gdy wyselekcjonujemy zaledwie jedną lub dwie kryptowaluty i to właśnie one zaliczą poważne spadki, nasz portfel zostanie drastycznie uszczuplony. Jakby tego było mało, przesadne zawężenie zakresu posiadanych aktywów utrudnia odrabianie ponoszonych strat. Co by się stało, gdybyśmy zawczasu poszerzyli portfolio o kilka pozycji, które notują wzrosty dokładnie w tym samym momencie, kiedy kupione przez nas tokeny idą w dół? Oczywiście nasz bilans zakończyłby się mniej dotkliwym minusem, a może nawet paradoksalnie wyszlibyśmy na plus.
Dywersyfikacja to stara jak świat i dobrze sprawdzona strategia zarządzania ryzykiem, która polega na lokowaniu kapitału w zróżnicowaną gamę aktywów celem zminimalizowania skutków giełdowych spadków. Włączenie do portfolio kryptowalut o różnorodnym zastosowaniu i profilu technologicznym to szansa na zwiększenie stabilności inwestycji, a także otwarcie nowych perspektyw na zysk. Przykładowo, można przeznaczyć lwią część portfela na zakup wiodących kryptowalut, czyli Bitcoina i Etheru, jednocześnie lokując skromniejsze środki w obiecujące altcoiny lub tokeny związane z prężnie rozwijającym się sektorem usług wirtualnych (np. tokeny NFT).
Oprócz dywersyfikacji w ramach walut cyfrowych warto pójść o krok dalej i rozważyć dywersyfikację z użyciem innych rodzajów aktywów, np. metali szlachetnych, akcji, lokat czy nieruchomości. Tak szeroko zakrojona strategia dodatkowo ograniczy wpływ zagrożeń związanych z rynkiem kryptowalut na nasz kapitał.
Błąd 4 – Podatność na oszustwa
Platformy inwestycyjne oferujące kilkadziesiąt procent zysku za samo odkupienie Bitcoina od klienta? Strona giełdy, która w trakcie rejestracji prosi o wpisanie frazy seed Twojego prywatnego portfela? A może zachęta do zakupu krypto za gotówkę i bezpiecznego przechowania Bitcoina na koncie utworzonym przez profesjonalnego doradcę? Niestety, uniwersum kryptowalut pełne jest tym podobnego scamu.
Liczni oszuści żerują na niewiedzy i braku doświadczenia świeżo upieczonych krypto-entuzjastów. Wchodząc na rynek walut cyfrowych trzeba mieć się na baczności. Szybki rozwój technologii blockchain w połączeniu ze względną anonimowością zawieranych transakcji sprawił, że przestrzeń krypto stała się wylęgarnią różnego rodzaju przekrętów, w tym schematów Ponziego (piramid finansowych), ataków phishingowych czy fałszywych ofert ICO. W skali jednostkowej wpadnięcie w sidła scamu oznacza najczęściej bezpowrotną utratę pieniędzy, zaś w ujęciu makro przekłada się na podkopanie ogólnospołecznego zaufania do całego systemu kryptowalut.
Krypto-inwestorzy powinni dobrze orientować się w przestępczych schematach. Typowe piramidy finansowe obiecują niebotyczne zyski – problem polega na tym, że jeśli w ogóle je zobaczymy, to będą one pochodzić nie z faktycznej działalności inwestycyjnej tylko z depozytów pozostałych klientów. W dodatku będą wypłacane do czasu, jako „zachęta” do zainwestowania jeszcze większego kapitału, po czym w którymś momencie kontakt z przedstawicielami firmy urwie się bez śladu. Kolejną plagą są ataki phishingowe, w których specjalizują się oszuści manipulujący posiadaczami kryptowalut w celu wyłudzenia poufnych informacji, takich jak klucze prywatne lub dane logowania. Skradzione informacje przestępcy wykorzystują do kradzieży środków zgromadzonych na giełdzie lub w prywatnych portfelach kryptowalut. Często spotykaną formą phishingu jest tworzenie fałszywych stron internetowych, które wyglądem imitują popularne portale giełdowe. O nieuczciwych ofertach ICO już napomknęliśmy; fejkowe start-upy kuszą potencjalne ofiary wizją przełomowych projektów, po czym znikają wraz z zebranymi funduszami zanim dojdzie do emisji tokenu, zostawiając dawców kapitału z pustymi rękami.
Jak rozpoznać scam zanim będzie za późno? Początkujący inwestorzy powinni wykazywać ostrożne, a nawet umiarkowanie sceptyczne nastawienie do wszystkich dostępnych kanałów obrotu kryptowalutami. Lampkę alarmową automatycznie zapalają opcje gwarantujące zysk na bajkowo wygórowanym poziomie lub generujące poczucie presji jak najszybszego zainwestowania kapitału. W toku weryfikacji wiarygodności przeróżnych krypto-projektów warto upewnić się, czy rekomendacje na ich temat pochodzą z renomowanych źródeł. W tym względzie niezwykle użyteczne okazuje się zasięgnięcie opinii u doświadczonych użytkowników kryptowalut. Dyskusje na internetowych forach – uzupełnione o wiedzę wyciągniętą chociażby z kanałów tematycznych prowadzonych przez krypto-pasjonatów na YouTube – pomogą nam rozwiać niejedną wątpliwość i w porę zdemaskować liczne okazje-pułapki. Pamiętajmy, że czujność w połączeniu z dociekliwością znacznie zmniejsza prawdopodobieństwo stania się ofiarą oszustwa.
Błąd 5 – Zaniedbywanie kwestii bezpieczeństwa
Załóżmy, że zręcznie ominęliśmy rewiry scamu i udało nam się kupić Bitcoina za pośrednictwem zaufanego źródła. Czy wciąż powinniśmy mieć się na baczności? Zdecydowanie tak. Kolejnym błędem inwestorów wchodzących na rynek krypto jest stosowanie niewystarczających środków bezpieczeństwa celem ochrony zgromadzonych aktywów.
Sensu stricte wirtualny charakter kryptowalut sprawia, że są one szczególnie podatne na ataki hakerskie oraz działanie złośliwego oprogramowania. Najczęściej występującymi zagrożeniami są włamania na konta giełdowe. Należy być także wyczulonym na wirusy, które dyskretnie podmieniają klucz publiczny w czasie gdy użytkownik wykonuje transakcję za pomocą aplikacji. W efekcie podmiany skopiowanego klucza w pamięci tymczasowej zainfekowanego urządzenia przesyłane kryptowaluty trafią nie do właściwego odbiorcy, tylko na portfel hakera. Niezastosowanie odpowiednich środków ostrożności, takich jak instalacja oprogramowania antywirusowego czy choćby dokładne sprawdzanie adresów, na które wysyłamy krypto, może doprowadzić do utraty cyfrowych zasobów.
Zatem w jaki sposób chronić kryptowaluty? Z pewnością najskuteczniejszą praktyką jest korzystanie z portfeli sprzętowych, które są specjalnie zaprojektowanymi urządzeniami odpowiedzialnymi za przechowanie kluczy prywatnych w trybie offline. Niestety zdecydowana większość krypto-inwestorów dość niedbale podchodzi do kwestii przechowywania posiadanych środków i lekkomyślnie ignoruje zalety portfeli sprzętowych. Używa ich stosunkowo niewielki odsetek osób, zazwyczaj z prozaicznej przyczyny – zakup urządzenia wiąże się z dodatkowym wydatkiem rzędu kilkuset złotych. A przecież portfele typu cold wallet zapewniają krypto-aktywom bezsprzecznie najwyższy poziom bezpieczeństwa, ponieważ ich działanie polega na izolowaniu kluczy prywatnych od urządzeń podłączonych do Internetu, co eliminuje niemal do zera ryzyko nieautoryzowanego dostępu lub kradzieży. Nawet kiedy urządzenie łączy się z telefonem lub komputerem w trybie online, kryptograficzne klucze przypisane do naszego portfela pozostają poza zasięgiem hakerów i wirusów dzięki zaawansowanej technologii zapisu na szyfrowanych chipach.
Dodatkowo, cold wallety w znacznym stopniu eliminują ryzyko nieodwracalnej i fatalnej w skutkach pomyłki, jaką jest przesłanie cyfrowych pieniędzy na nieprawidłowy adres. Każdy transfer środków musi zostać podpisany przy pomocy urządzenia zanim jednostki krypto opuszczą portfel. Dzięki temu zyskujemy dodatkową szansę na weryfikację danych transakcji – na wyświetlaczu walleta pojawia się klucz publiczny odbiorcy, który możemy łatwo i wygodnie porównać z ciągiem alfanumerycznych znaków otrzymanym od adresata. Przykładami popularnych portfeli sprzętowych są Ledger, Trezor i Keystone.
Oprócz ignorowania dobrodziejstw cold walletów posiadacze kryptowalut często zaniedbują kwestię ochrony frazy seed oraz danych logowania do konta na giełdzie. „Nigdy nie przechowuj frazy odzyskiwania w formie elektronicznej i pod żadnym pozorem nikomu jej nie udostępniaj!” – to zdanie może i jest truizmem, ale i tak warto je w tym miejscu przytoczyć. Natomiast w przypadku kont giełdowych skuteczną praktyką zwiększającą bezpieczeństwo będzie stosowanie złożonych i unikalnych haseł w połączeniu z uwierzytelnieniem dwuskładnikowym (2FA). Polega ono na wpisywaniu jednorazowych kodów wysyłanych do właściciela konta SMSem lub emailem przy każdej próbie logowania i wykonania transakcji celem jej potwierdzenia. Apropos giełd, jeszcze jedna fundamentalna zasada: „Konto na giełdzie to nie portfel, nie trzyma się na nim dużych ilości krypto przez długi czas!”. Dlaczego? Odsyłamy do wcześniejszego wpisu na naszym blogu.
Błąd 6 – Impulsywne działanie
Wspomnieliśmy już, że w procesie inwestowania emocje najczęściej są złym doradcą. Podejmowanie decyzji pod wpływem silnych impulsów, takich jak nieokiełznana żądza sukcesu czy paniczny strach przed porażką jest powszechną i śmiertelnie niebezpieczną pułapką, w którą wpadają liczni uczestnicy rynku kryptowalut. Gdy logiczna analiza oraz zdrowy dystans do sytuacji schodzą na bok, a na pierwszy plan wysuwają się emocje, wykonanie fatalnego w skutkach ruchu jest niemal pewne. Syndrom lęku przed utratą czegoś ważnego (FOMO, ang. Fear of Missing Out), doprowadzający do irracjonalnych zakupów, wespół z paniczną wyprzedażą aktywów to najbardziej skrajne postacie psychicznego kryzysu, w jaki może wpaść inwestor.
Osoby cierpiące na syndrom FOMO przejawiają skłonność do kupowania kryptowalut po zawyżonych cenach, zazwyczaj w okresie gwałtownego wzrostu kursów. Motywuje je strach przed utratą potencjalnych zysków, a także obawa przed pozostaniem w tyle za innymi. W większości przypadków takie zachowanie skutkuje kompulsywnym drogim zakupem i równie kompulsywnym tanim odsprzedaniem, tuż po tym jak kurs nabytych aktywów wchodzi w fazę korekty. Przyczyną klęski inwestorów spod znaku FOMO są słabe nerwy w połączeniu z brakiem cierpliwości; popadają oni w zniechęcenie niemal natychmiast po tym, gdy ich portfel traci na wartości. Skutecznym narzędziem w walce z tym toksycznym schematem będzie opracowanie dogłębnie przemyślanej strategii inwestycyjnej z jasno określonymi punktami wejścia i wyjścia z rynku, oraz jej konsekwentna realizacja, której nie przeszkodzi ani medialny szum, ani stadne zachowanie inwestorów-amatorów z ulicy, działających na przekór faktom w zaślepieniu żądzą łatwego pieniądza.
Inną dokuczliwą przypadłością działającą na podobnej zasadzie co FOMO jest paniczna wyprzedaż. Ma ona miejsce, gdy inwestor bezrefleksyjnie pozbywa się zgromadzonych zasobów w odpowiedzi na nagły spadek cen lub negatywne wiadomości w mediach, kierując się strachem przed utratą całości kapitału. W tym wypadku impulsywne podejmowanie decyzji uniemożliwia czerpanie korzyści z potencjalnego ożywienia na rynku, czyli odrobienie poniesionych strat. Remedium na błędne decyzje podyktowane panicznym lękiem może stanowić nakreślenie długoterminowej perspektywy inwestycyjnej, w myśl której wahania kursów są postrzegane nie jako przerażająca anomalia, lecz naturalny element specyfiki rynku kryptowalut, który da się wykorzystać do generowania zysków. Koncentracja na realizacji konkretnego planu oraz zdroworozsądkowe opanowanie nawet w okresach znacznego pogorszenia koniunktury pozwoli uniknąć podejmowania pochopnych decyzji, których później można już tylko żałować.
Błąd 7 – Nieznajomość regulacji prawnych
Często pomijanym, choć szalenie istotnym aspektem inwestowania w krypto jest potrzeba bycia na bieżąco z przepisami prawa dotyczącymi opodatkowania zysków z obrotu kryptowalutami. Ponieważ w ostatnich latach rynek krypto znacznie zyskał na znaczeniu, wiele krajów zaktualizowało politykę podatkową lub wprowadziło zupełnie nowe ramy regulacyjne, aby sprostać skomplikowanej specyfice walut cyfrowych. Początkujący inwestorzy, którzy zaniedbują kwestie prawne, narażają się na kary finansowe ze strony fiskusa, który jak powszechnie wiadomo jest przeciwnikiem nie znającym litości.
Zrozumienie skutków podatkowych transakcji kryptowalutowych jest bezsprzecznie niezbędne, ponieważ wiele krajów traktuje aktywa cyfrowe jako własność podlegającą opodatkowaniu. Oznacza to, że podczas okazjonalnego kupna i sprzedaży oraz regularnego handlu kryptowalutami powstają zyski lub straty kapitałowe, a inwestorzy są zobowiązani do zgłaszania bilansu tych transakcji lokalnym organom podatkowym. Niezastosowanie się do tego wymogu prowadzi do kar grzywny, a niekiedy nawet zarzutów karnych, w zależności od jurysdykcji. Regulacje w różnych krajach mają specyficzne niuanse. Dla przykładu, w Wielkiej Brytanii opodatkowaniu podlegają wszystkie możliwe formy obrotu cyfrowymi walutami, nie wyłączając swapów, czyli bezpośrednich wymian tokenów na tokeny, podczas gdy w Polsce obowiązek podatkowy powstaje wyłącznie w chwili wymiany krypto na złotówki, zaś rozliczenie odbywa się na zasadach podatku od zysków kapitałowych w formularzu PIT-38.
Chcąc uniknąć negatywnych skutków nieznajomości prawa, posiadacze krypto powinni w pierwszej kolejności wnikliwie zapoznać się z krajowymi przepisami podatkowymi. Przydatne będzie także prowadzenie dokładnych rejestrów transakcji kryptowalutowych, a w razie potrzeby sięgnięcie po poradę w ramach konsultacji z profesjonalnym doradcą podatkowym. W tej materii wiele użytecznych informacji oraz praktycznych wskazówek można znaleźć na stronie Kryptoprawo.pl.
* * *
Chcesz kupić kryptowaluty lub wymienić je na gotówkę? Sprawdź nasz kantor kryptowalut Warszawa Bitmona już dziś! Oferujemy także sprzedaż urządzeń do bezpiecznego przechowywania Twoich krypto – portfele sprzętowe marki Ledger oraz specjalne tabliczki do zapisywania frazy seed.